Call of Duty: World at War – taką oto nazwę nosi piąta część serii, w którą mnie osobiście udało się zagrać całkiem długą sesję.
Firma Activision udzieliła FkCoD.pl akredytacji na pełen dostęp do ich stoisk, dzięki temu mogłem się w grę wtajemniczyć dużo bardziej, niż zwykły odwiedzający. Podczas zamkniętej części prezentacji, dwóch przedstawicieli Activision omawiało to, co w grze będzie się dziać i osobiście dodam od siebie, iż nic nowego, co napisane jest w naszej zapowiedzi, nie powiedzieli 😉 Akcja została przeniesiona na Pacyfik oraz na front rosyjski. Przedstawiony został nam oczywiście również tryb Co-op.
Kiedy dopuszczono nas już do gry, mogłem wybrać czy chcę grać na PC czy na konsoli. W rzeczy samej, wybrałem PC 😉 Dostępna była jedna z początkowych misji w trybie Co-op dla 4 graczy, dokładnie ta, która prezentowana jest w gameplay’ach dostępnych w Internecie. Panowie z Treyarch bardzo się postarali, by ciągle coś się działo, na ekranie ani przez chwile nie wieje nudą. Japończycy atakują wszędzie, z drzew, z krzaków itp.
Ciekawie zaprojektowano system kooperacji, albowiem jeśli ktoś z drużyny oberwie, jego ekran robi się czarnobiały i musi czekać, aż inny z graczy do niego podbiegnie i go uleczy. A oto czy ktoś podbiegnie czy nie, nie musimy się martwić, ponieważ gdy przez dłuższy czas ów gracz nie zostanie uleczony, misja nie zostaje zaliczona.
Grafika i dźwięk zapierają dech. Wybuchy, strzały, ogień – wszystko idealnie ze sobą współgra. No i II wojna, normalnie czuć stare dobre Call of Duty. Sterowanie w zasadzie się nie zmieniło, tak samo jak i HUD.
Call of Duty: World at War będzie niewątpliwie hitem roku. Grając w niego czułem się jakby tworzyła się nowa legenda… 😉
Opracował: Filek
Zdjęcia: everr